niedziela, 5 lipca 2015

5.DWÓCH PANÓW

5.DWÓCH PANÓW


Mikayla miała zamiar spędzić dziś spokojne popołudnie lecz bez wcześniejszego powiadomienia odwiedził ją szef.
-Tak bardzo nie mogłem doczekać się naszego spotkania że musiałem cię odwiedzić wcześniej.-wytłumaczył swoją obecność.
-Nic nie szkodzi...Może masz ochotę za kanapkę z dżemem?-odparła niezbyt zadowolona Mikayla.
Zjedli razem posiłek.
-Wybacz ale muszę natychmiast jechać do parku, mam coś do załatwienia...-próbowała go spławić dziewczyna.
-Wstawaj, podrzucę cię!-krzyknął uradowany Jack.
-Świetnie...-mruknęła pod nosem.






-Bardzo dziękuję za podwózkę.-powiedziała Miki.
-Nie ma za co.-odrzekł chłopak przytulając dziewczynę.
-Co ty robisz?-zapytała zdziwiona.
-Tam skąd pochodzę właśnie tak się wyraża wdzięczność.
-A skąd pochodzisz?


Jack szepnął jej odpowiedź na ucho.
-Naprawdę?-spytała Miki zaskoczona a on pokiwał głową.
-Może kiedyś cię tam zabiorę.-dodał spoglądając na zegarek.Wyjaśnił że musi już iść i odszedł.Mikayla zaczęła iść w stronę kawiarni gdy nagle potknęła się o wystającą z ziemi płytkę i przewróciła. Jack natychmiast się odwrócił i do niej podbiegł.
-Nic ci nie jest?-zapytał zaniepokojony przyglądając się jej kostce.
-Nie,wszystko w porządku tylko kostka mnie trochę boli.-odparła dziewczyna próbując wstać z ziemi.
-Nie!-krzyknął Jack-Zaczekaj! Nie możesz tak iść na to spotkanie, musisz do przełożyć.





Chłopak wziął ją na ręce.
-Wracasz do domu, a ja tego dopilnuję.-powiedział i zaniósł ją w stronę samochodu. Gdy jechali Mikayla wyciągnęła telefon i wysłała SMS-a do Erica.
                    "Teraz nie dam rady, ale spotkajmy się w kawiarni obok mojego domu
                     o 20.00.Będę czekać"
Eric obiecał że się zjawi.

 Czekała trzy godziny aż w końcu kawiarnia opustoszała.
-Proszę panią, musi pani wyjść, już zamykamy.-powiedział do niej kelner.
-Dobrze, do widzenia.-odparła i wyszła sprawdzając telefon. Żadnego SMS-a, żadnego nieodebranego połączenia,nic.Przechodziła obok festynu i zrobiło się jej siebie żal gdy zobaczyła jak ludzie się bawią. Skoczyła się przebrać do domu i wróciła na zabawę.

-Mikayla!-usłyszała znajomy głos. Odwróciła się i zobaczyła podchodzącego do niej Jacka.
-Jak kostka?-zapytał.
-Dziękuję,w porządku.-odparła dziewczyna. Szef przez chwilę się jej przyglądał.



-Wyglądasz pięknie.-powiedział po chwili.Miki przeczesała ręką włosy lekko się rumieniąc.
-Ty też niczego sobie.-odparła z uśmiechem.Jack zamilkł i odwrócił głowę.
-Wszystko OK? Uraziłam cię?Nie chciałam...-zapytała podchodząc bliżej do niego.Gdy była już wystarczająco blisko zrobił coś niespodziewanego...



Mikayla po jakimś czasie odsunęła się.
-Co się stało?-zapytał wyraźnie zaskoczony Jack.
-Dlaczego to zrobiłeś?!-spytała z wyrzutem w głosie.-Daj mi spokój i nie chcę cię więcej widzieć!
-Ale... ja myślałem...-zaczął się tłumaczyć.
-To źle myślałeś! Uznajmy że to nigdy nie miało miejsca, nigdy o tym nie mów i nie rób tego więcej!-krzyknęła i wyszła prędko z parku machając na taksówkę.
Kilka dni później udało się jej spotkać z Ericiem ale nie powiedziała mu o Jacku ani słowa. Ku jej zaskoczeniu chłopak też pojawił się w bibliotece.Jack najwyraźniej też ją zauważył bo podszedł do niej i Erica.
-A więc to dlatego...-zaczął.
-Eeee... o co chodzi?-zapytał Eric.



Jack zamachnął się i uderzył Erica.
-Ukradłeś mi dziewczynę!
-Co?! Mikayla, wiesz co to za jeden?!-krzyknął drugi.Dziewczyna prędko zaprzeczyła, więc Jack teraz skierował się ku niej.
-Teraz mnie nie znasz??? Czyżbyś już zapomniała co było w zeszłym tygodniu?
-Co było w zeszłym tygodniu?-zapytał zdezorientowany Eric.
-Powiem ci co było.Zdradziła cię ze MNĄ.-odparła Jack. Ludzie zaczęli się zbierać aby zobaczyć co się dzieje.
-To prawda?-spytał dziewczynę Eric.
-Ja...  nie...-zaczęła ale on machną ręką.
-Wiesz co, nie myślałem że taka jesteś. Nie dzwoń do mnie i nie przychodź, nie mam ochoty cię więcej widzieć.-odpowiedział smutnym głosem i wyszedł z biblioteki.
-Eric!-wrzasnęła Miki i zaczęła za nim biec ale Jack złapał ją za rękę.

-JAK MOGŁEŚ, TY ŚWINIO!- krzyknęła mu prosto w twarz wyszarpując dłoń z jego uścisku.
-Jak TY mogłaś! Było nam razem tak dobrze! Robiłem wszystko żebyś była szczęśliwa!
-Co?! Weź się lepiej lecz! Nigdy nie byliśmy razem! Jesteś jakiś nienormalny!








-Ja? Ja nienormalny? Ostrzegam cię, jeszcze mnie popamiętasz!
-Tak? A niby co mi zrobisz?!
-Jeszcze zobaczysz.-powiedział również wychodząc z biblioteki.Mikayla stała sama wśród grupki gapiów.
-No co?!-krzyknęła do nich.-Nie ma tu nic ciekawego do oglądania!-wybiegła z budynku głośno trzaskając drzwiami.


środa, 1 lipca 2015

4.TEN DRUGI

4.TEN DRUGI


Mikayla wstała wcześnie rano od razu siadając przy stoliku i zabierając się za pisanie listu.
-Drogi Ericu... nieee... zbyt oficjalnie,lepiej by było zacząć... hmmm...Kochany Ericu...-mruczała pod nosem skrobiąc długopisem po papierze.Nagle rozległ się dźwięk budzika mówiący jej że czas do pracy.Ostatni raz przejrzała swoje bazgroły i wychodząc z domu wrzuciła je do skrzynki pocztowej.


Na plaży było jeszcze wcześnie i nie kręciło się zbyt wielu ludzi.
-Na szczęście jutro weekend,ostatni dzień harówki.-pomyślała szeroko ziewając.W pewnej chwili usłyszała głośne pluskanie w wodzie i odwróciła się.Jakiś mężczyzna topił się w oceanie.
-Już biegnę!!!-krzyknęła do niego rzucając się do wody.


Podpłynęła do niego i podała mu deskę ratunkową.Podniósł głowę znad wody i wtedy przyjrzała się jego twarzy.Z zaskoczenia otwarła szeroko oczy.Był to jej szef.
-Nie zauważyłam wcześniej że się topi... co ja zrobię jeśli mnie wywali za moją nieuwagę...-pomyślała przerażona.




Wyciągnęła chłopaka na piasek.
-On nie oddycha...-szepnęła wystraszona.Rozejrzała się po plaży i zauważyła jakąś kobietę.
-Proszę panią! Niech pani mi pomoże!-krzyknęła do niej ratowniczka.Kobieta odkrzyknęła do niej:
-Przykro mi,nie mogę, spieszę się!
-Proszę panią tu chodzi o ludzkie życie!-wrzasnęła Mikayla lecz tamta nic sobie z tego nie robiła i oddaliła się szybkim krokiem.





Dziewczynie nie pozostało nic innego jak samej rozpocząć reanimację.
-Jack, proszę cię, nie odchodź.-wyszeptała.Po jakimś czasie sztucznego oddychania chłopak odzyskał przytomność.
-Co ja...-zaczął ale Mikayla przyłożyła mu palec do ust.
-Spokojnie,zaraz wezwę karetkę.
-Nie trzeba.-odparł Jack i spróbował się podnieść.Dziewczyna złapała do za ramię i powiedziała:
-Nalegam żeby zawieźć cię do szpitala.
-A ja nalegam żebyś pomogła mi wstać. Jeżeli wezwiesz pogotowie nie wyrażę zgody na przewiezienie mnie.-stwierdził chłopak.Mikayla podała mu rękę i pomogła wstać.


-Dziękuję ci z całego serca.-powiedział zachwycony.
-Nie ma za co, to moja praca.-odparła dziewczyna.
-Nie miałem pojęcia że mam tak uzdolnione ratowniczki.-stwierdził Jack puszczając do niej oko.-Wiesz co?
Chciałbym podziękować ci za ratunek.Co ty na to abyś miała resztę dnia wolne?
-Świetnie, akurat mam w domu porządki do zrobienia i brakowało mi na to czasu.-odpowiedziała zadowolona Mikayla.Może jednak ten szef wcale nie jest taki zły?
-O nie nie.-zaprzeczył.-Warunek urlopu jest taki że zostaniesz na plaży.
-Mam tu zostać?Ale co mogę tu tyle czasu robić?-zapytała rozczarowana.
- Chciałbym abyś dotrzymała mi towarzystwa.-odrzekł Jack.Mikayla wzięła głęboki oddech i przystała na tą propozycję.


Zaczął zbliżać się już wieczór.
-Mikaylo?Co powiesz na masaż?Mogę cię zapewnić że jestem w tym znakomity.-zaproponował chłopak.Po chwili wahania Miki zgodziła się.
-To na pewno bardzo stresujące ratować życie tylu ludziom codziennie. Jestem pewien że ten masaż pomoże ci się odprężyć.-dodał powoli łagodnym głosem.
-Mhm.-mruknęła potakująco dziewczyna.





-Może powinniśmy się spotkać u mnie?-zapytał po chwili Jack.
-Eeee...-zawahała się Mikayla- Wolałabym  gdzieś indziej.
-No dobrze, nie chętnie na to przystanę.-powiedział.-W takim razie jutro o 14.00 w parku.
-Jutro o tej godzinie nie mogę,jestem już z kimś umówiona...-dziewczyna przypomniała sobie o swojej randce z Ericiem.
-Odmówisz szefowi?-zapytał surowym tonem a w jego oczach było widać że nie żartuje.
-Skąd.-odpowiedziała szybko.-W takim razie do jutra o 14.00.Muszę już iść do domu.
-Miłych snów.-dodał Jack machając jej na pożegnanie.
-W co ja się wpakowałam.Przecież nie odwołam randki z Ericiem bo jeszcze nie wiadomo co sobie pomyśli...Tylko jak mam spotkać się z dwoma chłopakami w tym samym miejscu, o tej samej porze, żeby żaden się nie zorientował że jest też drugi... Z Jackiem przecież nic mnie nie łączy ale on niestety chyba myśli inaczej...-rozmyślała wracając do domu.

poniedziałek, 29 czerwca 2015

3.OGIEŃ I MIŁOŚĆ

3.OGIEŃ I MIŁOŚĆ


Mikayla właśnie kończyła pracę gdy zadzwonił telefon.
-Halo?-spytała nie poznając numeru.
-Panna Mikayla Johnson?-zapytał mężczyzna w komórce.
-Tak.O co chodzi?-odparła zaskoczona dziewczyna.
-Jestem ze straży pożarnej.W pani domu wybuchł pożar,sąsiedzi wezwali pomoc.-wyjaśnił strażak.
-Już lecę!-powiedziała roztrzęsiona Miki i rozłączyła się.Wybiegła z pracy,wzięła pierwszą lepszą taksówkę i pojechała do domu.Pod jej niewielką chatką stał wóz strażacki.Mimo tego że strażacy próbowali ją powstrzymać wbiegła do środka.






Zobaczyła swoją kuchnię w ogniu.Przemknęła między promieniami i wyciągnęła gaśnicę stojącą w kredensie.
Poczuła czyjś dotyk na swoim ramieniu.
-Proszę pani, niech się pani odsunie i pozwoli nam działać.-powiedział do niej jeden ze strażaków.
-Daj mi pan spokój.Skończyłam kurs strażacki.-skłamała Mikayla i pomogła strażakom gasić ogień.Z jej pomocą w końcu się udało.


Straty były dość poważne. Dziewczyna właśnie straciła kuchnię.Dostała pieniądze od firmy ubezpieczeniowej lecz to było za mało aby odkupić tyle mebli.Nie miała wyboru i musiała poprosić swoją przyjaciółkę o pomoc finansową.Na szczęście Miki mogła na nią liczyć.
-Oddam ci co do grosza, obiecuję.-zapewniała ją Mikayla.
-Spokojnie,ja to rozumiem.Nie ma pośpiechu.-uspokajała ją przyjaciółka.W kolejnym tygodniu nowe meble stanęły na miejscu starych a Mikayla zajęła się czyszczeniem osmolonych ścian i podłogi.




Aby się trochę zrelaksować Mikayla postanowiła w weekend odwiedzić basen.Było tam tyle ludzi śmiejących się,rozmawiających w swoim gronie... Dziewczyna nagle poczuła się taka samotna.Koleżanki z niewiadomego powodu zaczęły zrywać z nią kontakty, miesiąc temu zerwała ze swoim narzeczonym, rodzice przenieśli się do innego kraju i z nimi też już się nie widywała.
-Chciałabym choć na chwilę zapomnieć o swoich problemach...-pomyślała i podeszła do basenu.
Skoczyła z trampoliny i nagle poczuła że idzie na dno. Nie wiedziała co się dzieje i wpadła w panikę.Robiła wszystko by wydostać się na powierzchnię lecz bez skutku. Zobaczyła że ktoś wskakuje do wody i podpływa do niej.Był to jakiś mężczyzna.Spojrzeli sobie prosto w oczy i tajemniczy pan załapał ją za rękę wyciągając na powierzchnię.

-Wszystko w porządku?Jestem Eric.-powiedział mężczyzna.
-Tak, jest OK. Nie mam pojęcia jak to się stało. A na imię mam Mikayla.-dodała zdezorientowana dziewczyna.Posiedzieli kilka godzin na basenie.Poznali się i świetnie bawili się w sowim towarzystwie.
W końcu zrobiło się ciemno.



-Wybacz,ale muszę już iść. Jestem potwornie głodna.-powiedziała Miki wstając z leżaka.Eric złapał ją za ręce.
-Spotkamy się jeszcze, prawda?-zapytał chłopak.
-Zdecydowanie.-odparła Mikayla i wyszła z pływalni aby wrócić do swojego domku.

niedziela, 28 czerwca 2015

2.KONIEC ZŁUDZEŃ

2.KONIEC ZŁUDZEŃ





Tak właśnie wygląda widok z domu naszej kochanej Mikayli.Codziennie gdy wstaje może cieszyć się tym obrazem.




Dzień wolny od pracy można spędzić tylko unosząc się na wodzie.W pobliżu pływa Brady.Mikayla wieczorem wraca do domu.W trakcie dnia udało jej się poznać sekret swojego narzeczonego.Znalazł on sobie inną kobietę, Sally Trevor.Miki spokojnie czekała na jego odwiedziny.Gdy tylko usłyszała dźwięk otwieranych drzwi wybiegła z sypialni.

-Nie chciałbyś mi może czegoś wytłumaczyć?-zapytała cała roztrzęsiona.
-Ależ kochanie, o co ci chodzi?-spytał niewinnie robiąc słodkie oczy.
-Przestań!!! Ja wiem o Sally!!!-krzyknęła Miki na cały głos.


Podeszła do niego i uderzyła w twarz.Brady chwycił się za policzek.
-Długo jeszcze miałeś zamiar tak żyć?!-wrzasnęła Mikayla.
-Mikuś to nie tak jak myślisz...-Brady zaczął się do niej zbliżać i usiłował przytulić , jednak dziewczyna była szybsza.


Wdała się z nim w bójkę po czym z zadowoleniem mogła stwierdzić że wygrała.Brady podniósł się z podłogi i wyprostował plecy.
-Jak możesz dawałem ci wszystko...
-Oprócz wierności.-stwierdziła Mikayla.-Ja nigdy,słyszysz?NIGDY,nie pomyślałam o tym żeby zdradzić cię z kimś innym.




-Mikayla...-szepnął Brady.-Daj mi jeszcze jedną szansę...
-Nie zasługujesz na nią.To koniec Brady.-powiedziała stanowczo dziewczyna.
-Koniec?-ciągle jeszcze nie dowierzał,że to się dzieje.
-Koniec nas.-westchnęła Miki.-A teraz wyjdź.
-Ale...-zaczął Brady.
-Wyjdź i nie wracaj bo wezwę policję.-zagroziła wskazując na drzwi.Chłopak wyszedł spoglądając w nadziei że ciągle jeszcze zmieni zadnie.Ale ona nie zmieniła.Mikayla postanowiła znaleźć sobie kogoś innego z kim będzie naprawdę szczęśliwa.

sobota, 27 czerwca 2015

1.IDEALNE ŻYCIE MIKAYLI JOHNSON


1.IDEALNE ŻYCIE MIKAYLI JOHNSON


Mikayla Johnson to zwykła 23-latka mieszkająca w Isla Paradiso. Dwa lata temu wyprowadziła się od rodziców aby zamieszkać w niewielkim domku przy plaży. Niedaleko mieszka również jej narzeczony, Brady Weasley z którym jest w związku od 4 lat.

Planują nawet wziąć ślub w Walentynki w tym roku.Mikayla ma również najlepszą przyjaciółkę z którą często się widuje aby poplotkować.We dwie grają często w szachy.




Miki pracuje na plaży od 2 lat jako ratowniczka.Dzięki niej na plażach tej okolicy jest bezpieczniej.W dni wolne lub wieczorami lubi wyjść z domu, rozłożyć koc i odprężyć się trochę na piasku słuchając szumu fal.